Czerniejewo, Mierzewo, Popowo Ignacewo, Sulin, Mielno, Kołaczkowo, Zakrzewo, Przysieka, Węgorzewo, Odrowąż, Popowo Podleśne, Arcugowo, Kruchowo, Pomarzany, Dziadkowo, Żydowo, Niechanowo, Łopienno, Łabiszynek, Zdziechowa, Przybroda... Co je łączy? We wszystkich tych miejscowościach, jak i w wielu innych, były lub nadal są piękne dwory i pałace! Dlatego zwracamy się z prośbą do naszych Czytelników o udostępnienie nam starych fotografii dworów i pałaców znajdujących się w rodzinnych archiwach!
Ostrowo to wieś parafialna, położona w gminie Kruszwica, powiat Inowrocław, w województwie kujawsko-pomorskim, na trasie Kruszwica-Piotrków Kujawski, w odległości 15 km na południowy wschód od Kruszwicy. Znajduje się na terenie Nadgoplańskiego Parku Krajobrazowego, nad jeziorem Gopło. Usytuowane jest w samym środku trójkąta, którego wierzchołki tworzą miasta: Kruszwica, Radziejów i Piotrków Kujawski. Warto tam zajrzeć podczas wakacyjnych wojaży.
Wielu z nas ruszając na wakacyjne wojaże pragnie powrócić naładowany pozytywną energią. W tym celu wielu turystów szuka specjalnych miejsc, które – wedle legend i podań – zapewniają przypływ sił witalnych. Dzisiejsze punkt mocy – jak je nazywają radiesteci – to w większości miejsca prastarych obrzędów. Nierzadko są to wzgórza, gdzie oddawano cześć bożkom lub też kamienne kręgi różnego pochodzenia. Takimi punktami są również ogromne głazy niewiadomego pochodzenia. Mieszkańcy tych miejsc, radiesteci i bioenergoterapeuci przekonują o obecnej tam energii. Czy rzeczywiście tak jest? O tym musimy przekonać się sami.
Mało kto wie, że w naszym regionie mamy przepiękny spichlerz. Znajduje się on w jednej z ciekawszych miejscowości gminy Mieleszyn – Dziadkowie. Wieś leżąca nad pięknymi jeziorami Zioło i Dziadkowskim, oprócz malowniczych terenów, ma też wartą obejrzenia perełkę – wspomniany zabytkowy spichlerz oraz zrujnowany już – piękny dawniej – dwór. I wiele tajemnic z nimi związanych. W miejscu tym bywałem o różnych porach dnia i roku.
Jubileusz 50-lecia istnienia Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy, który będzie obchodzony przez cały 2019 r., został dzisiaj zainaugurowany w Sławnie uroczystą eucharystią pod przewodnictwem ks. abp Józefa Kowalczyka oraz odsłonięciem pamiątkowej tablicy ku czci hr. Albina Węsierskiego (który w 1856 r. wykupił Ostrów Lednicki z rąk pruskich) i jego żony Ludwiki z Kwileckich Węsierskiej.
Dla większości gnieźnian to była okazja, żeby po raz pierwszy odwiedzić to miejsce. Z okazji odpustu ku czci świętego Wojciecha dla zwiedzających postanowiono szeroko otworzyć drzwi pałacu i ogrodu, w którym mieszka i urzęduje na co dzień Prymas Polski.
Na teren „Małego Skansenu” Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy w latach siedemdziesiątych translokowano dwa obiekty – wiatrak z Gryżyny i spichlerz z Majkowa. Muzealia te zostały usytuowane w pobliżu przeprawy promowej na Ostrów Lednicki.
Jak już informowaliśmy, od środy do dzisiaj w Gnieźnie odbywał się 117. Zjazd Polskiego Towarzystwa Leśnego, którego hasłem przewodnim jest „Gospodarka i ochrona przyrody w lasach w oczekiwaniach społecznych”. Wczorajszy dzień poświęcony był na sesję terenową w ramach której uczestnicy Zjazdu – podzieleni na sześć grup – zwiedzali Wielkopolskę. Jedna z grup zdecydowała się zwiedzać powiat gnieźnieński. Ich przewodnikami byli: Rafał Jurke i Karol Soberski.
Wyjazd na Pojezierze Drawskie planowałem od dawna, a związany był z poszukiwaniem śladów życia i działalności Antoniego Saskowskiego, brata bohatera mojej książki „Skarb Dziedzica” - Franciszka. Decyzję o wyprawie w tę część Polski przyspieszył telefon od mieszkańca Goleniowa – wnuka Antoniego. Trzydniowy wyjazd zaowocował pozyskaniem blisko 200 unikatowych fotografii z okresu międzywojennego oraz wielu intrygujących oraz sensacyjnych informacji z życia właścicieli majątków Popowo Ignacewo i Wyrobki-Gozdawa.
Trwa kolejny sezon turystyczny. Zastanawiamy się, gdzie wybrać się na jednodniową wycieczkę lub na weekend. Może warto zajrzeć do przyrodniczej perły Pałuk – gminy Rogowo! Gmina Rogowo usytuowana jest na obrzeżu województwa kujawsko – pomorskiego w jego południowo – zachodniej części. Graniczy z Kujawami, Pałukami oraz Wielkopolską. Położenie na styku różnych regionów etnograficznych, sprawiło, że krzyżują się tu wpływy trzech kultur.
Oj miał ten zamek w swej historii różne dziwne historie. Miał też panujące na nim rody, które nie szczędziły sił, aby kronikarze się nie nudzili… Historia zamku, to nie tylko legendy, które każdy odwiedzający zamek usłyszeć może, ale także prawdziwe, z krwi i kości wydarzenia, jakie rozegrały się w murach Czochy i w jej okolicach.
Wiele osób w momencie słuchania lub czytania o historii od razu wyobraża sobie, że oto będzie miało do czynienia z nudnymi faktami, które są dla niego mało atrakcyjne. Zapewne takie przeświadczenie o historii wyrobiło mało atrakcyjne przedstawianie wydarzeń, postaci… Tak więc historii stacza bój o zainteresowanie nią z mało mającymi wspólnego z rzeczywistością mitami i mało wiarygodnymi legendami, które w zależności od tego kto je opowiada zmieniają się dowolnie w zależności od osoby je opowiadającej.
Nadchodzi wreszcie upragniony koniec II wojny światowej. Zanim on jednak nastąpił, Wielka Trójka spotyka się, był podzielić świat, by podzielić wpływy, by ustalić kto swój, a kto obcy… Był więc Teheran, Jałta, Poczdam. W tych miasta sprawa Polski zostaje załatwiona bez udziału samych Polaków. Jakie granice, jaki ustrój, jacy sąsiedzi, jakie przymierza, kto wróg, a kto przyjaciel, o wszystkim miano zdecydować za Polaków.
Jest rok 1897. Górne Łużyce i Dolny Śląsk nawiedza chyba najtragiczniejsza powódź w historii. Ludzkie myśli, jakie zrodziły się po tym tragicznym wydarzeniu, to takie, że trzeba coś z tymi rzekami zrobić. Tymi rzekami są Kwisa, Nysa Kłodzka i Bóbr. To one w tym roku końca XIX wieku, były tak zabójczymi sprawcami ludzkich nieszczęść.
Jak już napisałem we wcześniejszym artykule o historii kroniki zamkowej, losy Czochy po drugiej wojnie światowej należą do najmniej zbadanych. Zapewne można by powiedzieć, że nie ma co badać, bo czasy PRL-u, bo Wojskowy Dom Wypoczynkowy, bo nuda, bo co można pisać o domu wypoczynkowym itd.
Zamek Czocha - zamek obrosły w wiele historii mniej lub bardziej prawdziwych. Na jego kanwie powstawały i powstają legendy wprowadzające w trwogę, czasami w uśmiech słuchających ich turystów, tłumnie odwiedzających ten Górnołużycki zabytkowy zamek stojący na górze granitowo-gnejsowej.
Zamek Czocha odwiedzającym dziś ten obiekt turystom jawi się w większości przez filmy, które kręcono w jego murach i które ubierały go w fabułę mniej lub bardziej fabularną…Trudno jest filmowcom przejść obok tego zamku nie zwracając na niego uwagi, a jeszcze trudniej jest nie „zaangażować” go do jednej z głównych ról w kolejnej produkcji filmowej. Jest to kolejny artykuł z cyklu: „Górne Łużyce – historie znane i nieznane”.
Günter Grundmann urodzony 10 kwietnia 1892 roku w Jeleniej Górze (niem. Hirschbergu), syn Fritza i Luizy. Ot ktoś pomyśli, krótka notka z datą, miejscem urodzenia i rodzicami jakiegoś Güntera Grundmanna. Jednak kiedy spojrzymy powyżej tej suchej notki, to odkryjemy, że jest to postać, która odegrała wielką, niebagatelną rolę w czasie II wojny światowej na Dolnym Śląsku. Osoby, którym jeszcze nic nie mówi samo imię i nazwisko, zapewne pomyślały teraz, że to jakiś kolejny ważny wojskowy niemiecki, albo jakiś ważny polityk III Rzeszy. Nic bardziej mylnego. Jest on kimś, kogo działania pod koniec drugiej wojny światowej do dnia dzisiejszego rozgrzewają do czerwoności wyobraźnię w światku poszukiwaczy skarbów i tajemnic III Rzeszy.
II wojna światowa to czas wielkiej tragedii i blizn, jakie na ziemi do dziś się nie zabliźniły. Wiele tych blizn noszą jeszcze ludzie, którzy tego morza zła, jakie się wylało na cały glob nie mogą zrozumieć, zapomnieć. Nie potrafią też wybaczyć katom tego, co uczynili ich rodzinom, krajowi...
Mija już siedemdziesiąty pierwszy rok, od kiedy umilkły działa drugiej wojny światowej na froncie europejskim. Demony wojny poszły spać. Czy na długo? Tego nie wie nikt. Zniszczenia materialne, spowodowane najokrutniejszym konfliktem w historii ludzkości, już dawno albo zostały naprawione, albo wybudowano na miejscu zniszczeń nowe budynki. Ludzie rozpoczynali nowe życie.
Od jutra do sprzedaży trafi książka pt. „Dzieje Gniezna – Pierwszej Stolicy Polski”. To jest pierwsza tego typu publikacja od ponad 50 lat, która w całości poświęcona jest dziejom Gniezna i powiatu gnieźnieńskiego. Prace nad opracowaniem nowej monografii odbywały się pod kierownictwem prof. Józefa Dobosza z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a inicjatywę dodatkowo wspierały także władze samorządowe oraz gnieźnieński parlamentarzysta.
Sławny kompozytor i dyrygent Ryszard Wagner, żyjący w latach 1813-1883, zapewne nigdy nie pomyślał, że jego opera „Złoto Renu” stanie się inspiracją do jednej z najbardziej tajnych akcji II wojny światowej, wymyślonej przez samego Hitlera i jego popleczników. Ta, do dnia dzisiejszego, bardzo mało znana akcja „NN” była nie tylko akcją bardzo głęboko utajoną, ale była też akcją przerażającą w swym pomyśle i realizacji.
Kiedy jeszcze nie milkną działa, kiedy jeszcze tu i tam padają strzały w dogorywającej drugiej wojnie światowej, to już rozpoczyna się kolejna w dziejach Europy wędrówka ludów. Kłębią się oni na drogach, na dworcach kolejowych. Dokąd jadą, czego szukają? Tego nie zawsze wiedzieli ci, którzy podążali różnymi traktami. Ot dom spalony, człek wyrzucony ze swojej ojcowizny szuka nowego miejsca na ziemi- ziemi często nieznanej, obcej, wrogiej...
Według słownika PWN Repatriant to «osoba powracająca do kraju po długim pobycie na obczyźnie». Tyle słownik PWN w tym temacie. Krótko, zwięźle, rzekłoby się nawet bardzo sucho. Za tym terminem jednak kryły się i kryją wielkie dramaty, bo często ten termin był i jest terminem, którym manipuluje się w zależności od potrzeb politycznych.
Jest rok 2015. Na zamku Czocha toczą się prace remontowe mające na celu wymianę dachu na części zamkowej i kasztelani. Prace mają wreszcie przywrócić dawną świetność perle Górnych Łużyc. Choć przez lata, od czasu jego najważniejszej przebudowy dokonanej przez Bodo Ebhardta, nadwornego architekta cesarza Niemiec Wilhelma II, czyniono na zamku wiele remontów, to jednak prace z 2015 roku, jak się okaże później, będą przełomowe dla bryły zamkowej, jego uroku, jak i dla pogłębienia wiedzy o samym zamku i tego, co się w nim działo.
Do tego, według mojego zdania, jednego z najbardziej urokliwych i tajemniczych obiektu na ziemi Górnołużyckiej, jakim jest średniowieczne zamczysko stojące na górze granitowo-gnejsowej, jego właściciel postanowił włożyć podczas przebudowy jak i po jej zakończeniu kilka perełek z dziedziny techniki…Tymi perełkami są zapewne system wachtowy, podziemia i maszyna chłodząca z podziemi zamkowych nosząca nazwę autofrigor.
Według jednego (Peter Black, a było ich jeszcze więcej) z historyków zachodnich „Niemcy nie przygotowali ani jednego sabotażysty, ani tym bardziej ruch oporu…” Inni z historyków próbowali udowadniać, za pomocą pisania lub milczenia w tym temacie, że Werwolf nie oddał żadnego strzału.
Wielu turystów podczas swych wędrówek po ziemi górnołużyckiej zagląda na wspaniały zamek Czocha, który swe nowe życie otrzymał dzięki architektowi Bodo Ebhardtowi. Nie ma chyba w tym momencie sensu opisywać kolejnych etapów przebudowy zamku zakupionego przez Ernesta Guetschowa.
Maj 1945 rok. W miejscowości Marklissa rozpoczyna się nowa era. Raz to przez zmianę nazwy miasta, raz to poprzez rozpoczęcie zasiedlania jej przez ludność przyjeżdżającą tutaj z całej Polski - Polski z granic do 1939 roku. Różnorodność napływającej ludności stworzyła swoisty zlepek osobowości, obyczajów, zachowań, tradycji...
Imponujące dzieło malarskie, powstałe na ścianie sali widowiskowo-sportowej w Pyzdrach, ukazuje barwną historię Królewskiego Miasta nad Wartą. Mural został oficjalnie odsłonięty 25 czerwca.
Uroczystość została zorganizowana w ramach obchodów Nocy Świętojańskiej. Przybyli na nią przedstawiciele samorządu, wykonawcy, sponsorzy i sympatycy tej formy artystycznej.
Niezwykła podróż do przeszłości naszego miasta czekała na wszystkich chętnych z okazji Nocy Muzeów – akcja „Gniezno by night” przyciągnęła tłumy ciekawych historii.
„Gdzie topory, miecze, łuki – tam Biskupin, Żnin, Pałuki…” i o ile Rezerwat Archeologiczny wraz z Muzeum w Biskupinie zwany Polskimi Pompejami znany jest chyba wszystkim, o tyle niewiele osób wie co można zwiedzić w oddalonym niespełna 15 km Żninie – stolicy Pałuk. Dlatego dzisiaj o Żninie i jego zabytkach oraz atrakcjach turystycznych słów kilka.
Muzeum Archidiecezji Gnieźnieńskiej - trudno to przyznać ale część gnieźnian nigdy w nim nie była. Za to turystów odwiedza je wielu. Czas wakacji to oczywiści okres wzmożonej turystyki rodzinnej. Grupy najczęściej przyjeżdżają tu przede wszystkim pod koniec i na początku roku szkolnego. To wcale nie sprawia, że jest tu latem mniej zwiedzających.
Proponuję Państwu drugą już opowieść ilustrowaną o mojej wycieczce rowerowej. Tym razem jechało nas kilku, a celem było miejsce zrzutu broni dla Armii Krajowej w rejonie Janowa, gmina Dominowo. Akcja ta odbyła się w ramach alianckiej akcji „Riposta”. Kryptonim tej konkretnej brzmiał „Proso II”.
W ubiegłym tygodniu, wybrałem się rowerem na wycieczkę. Celem mojej podróży była wioska w gminie Nekla, przez którą wielokrotnie przechodziłem pieszo będąc w drodze na Jasną Górę. Historia tej mieściny jest na tyle ciekawa, że kiedyś nazywała się ona inaczej, była mianowicie Mieleszyną Górką i była miastem, teraz jest Targową Górką i jest maleńką wioską.
Jedną z atrakcji towarzyszącej Dniom Pary jest możliwość zwiedzenia parowozowni. Dziś udaliśmy się w towarzystwie trzech innych grup, by poznać zakamarki tego historycznego kompleksu. Naszymi przewodnikami są Krzysztof Modrzejewski i Katarzyna Mikołajczewska. Oto co ciekawego można dowiedzieć się spacerując po tym obiekcie.
Gmina Rogowo usytuowana jest na obrzeżu województwa kujawsko – pomorskiego w jego południowo – zachodniej części. Graniczy z Kujawami oraz Wielkopolską. Położenie na styku różnych regionów etnograficznych, sprawiło, że krzyżują się tu wpływy trzech kultur. Gmina Rogowo prawie w całości położona jest w zlewni rzeki Wełny, która na kilkukilometrowym odcinku tworzy, z licznymi zabytkami tego terenu, malowniczy krajobraz.
Wakacje pomału się kończą, ale nie tylko podczas kanikuły warto się gdzieś wybrać i czasami odkryć coś, co wcale tak naprawdę ukryte nie jest. Rzecz w tym, że często pewne rzeczy mijamy obojętnie i bez zastanowienia, bo ich prawdziwa historia lub symbolika, nam już dzisiaj nic nie mówią. Ja parę dni temu wybrałem się na pewien opuszczony cmentarz…
Trwa czas wyjazdów wakacyjnych. Szukamy często odległych zakątków na mapie, a tymczasem na terenie powiatu gnieźnieńskiego mamy wiele różnorodnych atrakcji turystycznych, które w wolnym od pracy dniu warto zobaczyć osobiście.
Historia to bardzo pojemne słowo... Historią jest to, co zdarzyło się w czasach biblijnego potopu oraz to, co zdarzyło się pięć minut temu. Historię trudno jest objąć, a jeszcze trudniej ją zrozumieć, autor tego materiału nie stawia więc sobie tak ambitnego celu, jemu wystarczy do pewnych jej wątków powrócić...
Gdy wjeżdżamy do Czerniejewa od strony Gniezna, po lewej stronie dostrzegamy strzelisty obelisk, który podobno został wybudowany około 1807 roku. Przez wiele lat, ten przyciągający uwagę przyjezdnych pomnik, popadał w zapomnienie. W tym roku władze gminy Czerniejewo – z okazji 750-lecia parafii w Czerniejewie – postanowiła obelisk wyremontować. I tak się stało, ale to, co znaleziono podczas remontu pomnika było ogromnym zaskoczeniem.
Ponad 70 tys. złotych przekaże wojewoda wielkopolski gminie Września w ramach dotacji na renowację mogiły i pomnika kosynierów z 1848 roku w Sokołowie oraz odnowienie kwatery powstańców na Cmentarzu Farnym we Wrześni. Podczas prac renowacyjnych przygotowane zostanie również miejsce pochówku dla 25 ekshumowanych w listopadzie kosynierów. Stoczona 2 maja 1848 roku bitwa pod Sokołowem była najkrwawszym starciem Polaków z wojskami pruskimi podczas Wiosny Ludów na Ziemi Wielkopolskiej. W zwycięskiej dla Polaków bitwie zginęło około 300 powstańców.
Warto czasem pozwiedzać i zobaczyć prastare miejsca, gdzie przeszłość miesza się z teraźniejszością. Gdzie, oprócz dzikich zwierząt, dawno nikt nie zaglądał. Kiedyś były to miejsca strategiczne, o które toczono walki, rozgrywano spory, gdzie ludzie szukali schronienia w czasie wojen. Tą publikacją rozpoczynamy cykl w którym będziemy prezentować grodziska znajdujące się na terenie dziesięciu powiatów Wielkopolski, Pałuk i Kujaw. Jest to zaczyn projektu, autorstwa Bartosza Krąkowskiego i Anny Frąckowiak, o roboczym tytule „Grodziska i święte miejsca Słowian”.
- Piszecie o różnych miejscowościach. Może napiszecie coś o Komorowie? U nas w Komorowie jest bardzo bogata historia – tak zaczyna się mail, który dostaliśmy na kontakt@piastowskakorona.pl. Długo się nie zastanawialiśmy i pewnej słonecznej soboty pojechaliśmy do Komorowa w gminie Kłecko. Wsi, która ciągle kryje w sobie wiele tajemnic...
W maju 1497 roku do Gniezna przybył prymas Fryderyk Jagiellończyk, arcybiskup gnieźnieński, syn króla Kazimierza IV Jagiellończyka. Duchowny uczestniczył tutaj między innymi w uroczystościach Bożego Ciała.
- Czy zastanawiał się pan kiedyś, dlaczego w Żydowie prawie na każdym domu wisi krzyż? - zapytała mnie jakiś czas temu Lidia Szczęsna, dyrektor Zespołu Szkół Publicznych w Żydowie. I po tym pytaniu przespacerowałem się po Żydowie i rzeczywiście, na większości z domów wiszą krzyże... I Żydowo jest chyba jedyną taką miejscowością w Polsce! Skąd się one wzięły? Okazało się, że historia zawieszania krzyży w Żydowie jest bardzo dramatyczna... I zupełnie nieznana. Opisujemy ją po raz pierwszy!